Marketing wirusowy – jak wykorzystać virale do zwiększania sprzedaży w sklepie?
Viral marketing można wykorzystać zarówno do promowania konkretnych produktów, jak i do kreowania pozytywnego wizerunku marki. To sposób tani i efektywny. Jak zatem zacząć przygodę z marketingiem wirusowym?
Co to jest viral marketing?
Każdy z nas spotyka się w internecie z treściami, które rozchodzą się viralowo. To intrygujące filmiki, zabawne memy, chwytliwe slogany, które błyskawicznie rozprzestrzeniają się w sieci. Oczywiście naturalne virale nie promują produktów i nie służą żadnym akcjom marketingowym. Viral marketing korzysta z tendencji odbiorców komunikatów do dzielenia się interesującymi ich treściami. Marketing wirusowy jest zatem swoistą taktyką mającą na celu podjęcie takich działań, które wywołają reakcję łańcuchową wokół opublikowanych przez markę treści.
W założeniu treści viralowe mają się rozprzestrzeniać z pomocą różnych kanałów komunikacji w szybkim tempie, odnotowując bardzo duży zasięg. W efekcie marka może uzyskać ogromny rozgłos niewielkim kosztem. Choć strategia oparta o treści viralowe nie wydaje się skomplikowana, to w praktyce wykorzystanie marketingu wirusowego w działaniach reklamowych nie jest takie proste.
Czy da się zaplanować viral?
Śmiało można powiedzieć, że reklama viralowa to marzenie niejednego marketingowca. Wszystko dlatego, że stworzenie treści, które staną się viralem to prawdziwe wyzwanie. Pomysłowość, kreatywność, wyczucie, a nawet odrobina szczęścia są wręcz niezbędne. Niestety nie ma gotowego schematu na marketing wirusowy. Nikt też nie zagwarantuje, że określona reklama rozejdzie się viralowo. Marketing wirusowy bywa nieprzewidywalny, niemniej jednak warto próbować, bo jest to strategia, która może przynieść marce wiele dobrego.
Jak stworzyć treści viralowe?
Chcąc zabrać się za tworzenie treści, które mają potencjał do stania się viralem trzeba zacząć od dokładnego zapoznania się z grupą docelową. Viral content, który bawi dosłownie każdego zdarza się niezmiernie rzadko. Zadaj sobie więc pytanie, co podoba się Twoim odbiorcom? Co ich śmieszy albo wzrusza? Jakie poczucie humoru ich cechuje? Co ich oburza? Co ich interesuje? Pamiętaj, że reklama viralowa musi wywoływać emocje. Najlepiej te pozytywne, bo w końcu chcemy, aby nasza marka budziła takie właśnie skojarzenia.
Klasycznym przykładem materiału, który wzbudził wiele emocji i dzięki temu rozszedł się viralowo, były filmiki Allegro z kampanii „Czego szukasz”.
Komentarze pod reklamami nie pozostawiają wątpliwości, że kampania została bardzo pozytywnie odebrana.
Musisz też wiedzieć, że viral marketing ma wiele wspólnego z RTM, czyli z marketingiem czasu rzeczywistego. Oznacza to, że treści powinny odnosić się do aktualnych, gorących tematów. Jeśli podstawą do stworzenia reklamy będą wydarzenia, które już spowszedniały odbiorcom, to na pewno materiał nie rozejdzie się viralowo.
Możesz brać przykład z Ikei, która doskonale wykorzystuje RTM, tworząc treści rozchodzące się viralowo. Jak widać nawet zwykłe krzesło może stać się bohaterem niejednej reklamy o dużym potencjale.
Znajomość trendów i monitoring internetu to priorytet. Treści viralowe muszą też być nowatorskie, kreatywne, zaskakujące. Mało prawdopodobne, aby użytkownicy internetu zachwycili się czymś, co już było. I to zapewne największa trudność marketingu wirusowego.
Projektując reklamę, która w założeniu ma się stać viralem należy również zadbać, by była dostępna w formie łatwej do przekazania dalej. Dlatego dobrze sprawdzają się filmiki lub grafiki, które można łatwo udostępniać.
Marketing wirusowy – przykłady
Co internauci kochają najbardziej na świecie? Małe kotki! Bazując na tym fakcie marka GoPro opowiedziała piękną historię kociątka uratowanego przez strażaków, jedynie mimochodem prezentując zastosowanie reklamowanej kamery. Filmik tak się spodobał, że odnotował kilkadziesiąt milionów wyświetleń na YouTube!
Kultowym viralem stał się też filmik, w którym Jean-Claude Van Damme wykonuje szpagat pomiędzy dwoma ciężarówkami marki Volvo.
Zaletą marketingu wirusowego jest to, że nie trzeba mieć dużego budżetu, aby zaprezentować atrakcyjny materiał. Wystarczy spojrzeć na parodię sympatycznego, śpiewającego dentysty.
Czasem viralem można stać się przypadkowo. Tak było z mBankiem, który wysłał klientom powiadomienia push o treści „ęśąćż”. W internecie błyskawicznie powstało wiele treści nawiązujących do wpadki mBanku, a sam bank obrócił wszystko w żart. I tak, choć reklama viralowa nie była elementem strategii marketingowej marki, to mBank zyskał duży rozgłos.
Co ważne, w marketingu wirusowym obowiązuje zasada viral spoof, mówiąca, że nie powinno się zakazywać parodiowania lub kompilowania treści. Wszelkie modyfikacje sprawiają, że materiał zyskuje na popularności, choć oczywiście zawsze istnieje ryzyko, że nowe wersje nie będą w pełni odpowiadać wizerunkowi marki. Modelowym przykładem może być „Piękna i długa reklama Apartu”.
Doskonałym przykładem na działanie marketingu wirusowego są też slogany reklamowe, które zdobyły popularność na tyle dużą, że na stałe weszły do codziennego języka. „Brawo Ty” z reklamy Plusa, „zjedz snickersa, bo zaczynasz gwiazdorzyć”, „tak, a świstak siedzi i zawija je w te sreberka” i wiele innych.
Myśląc o reklamie viralowej należy dobrze się przygotować i nie liczyć jedynie na łut szczęścia. Oczywiście o tym, czy przygotowany materiał rozejdzie się w sieci viralowo ostatecznie zadecydują odbiorcy. Nie ma jednak określonej liczby lajków czy udostępnień, aby uznać kampanię za udaną. Zatem biorąc pod uwagę niewielki koszt reklamy bez wątpienia warto spróbować swoich sił w marketingu wirusowym.
Promuj biznes na łamach Komerso.pl!